The Blueberry Way

Marsjańska Pustynia oraz Magiczne Zaginione Miasto – czyli Jordania

Czy warto odwiedzić Jordanię?

Zdecydowanie warto!

Chciałabym opowiedzieć Wam o Naszej niezwykłej podróży do Jordanii i pokazać dlaczego polecam to miejsce dla podróżujących z dziećmi. 

 

Ta podróż była wyjątkowa nie tylko ze względu na miejsce. 

Była wyjątkowa, ponieważ wtedy po raz pierwszy wybraliśmy się gdzieś dalej sami z dwójką dzieci. 

A także ponieważ był to prezent z okazji moich 30 urodzin

I ponieważ kocham pustynię!

Mogę powiedzieć, że to moje ulubione miejsce na świecie. 

 

Niestety ze względu na ograniczony czas wyjazdu nie mogę Was uraczyć smaczkami typu “ukryte skarby w małej wiosce w górach, do której dotarliśmy po czterech dniach wędrówki. Nasz wyjazd trwał 4 dni. 

Petra - jak zwiedzać? Informacje praktyczne

To najsłynniejsza jordańska atrakcja i jedna z największych atrakcji turystycznych na świecie. Jeden z siedmiu cudów świata!

Bardzo zaciekawiła mnie informacja, że jeszcze do niedawna informacja na temat istnienia oraz położenia Petry była skrzętnie skrywana przed światem, przez lokalne plemiona. 

Na szczęście teraz jej bramy stoją otworem!


Kiedy jest najlepsza pora na wizytę w Petrze? Jak się dostać do Petry ?

Ze względu na wysokie temperatury najlepszą porą na wizytę w Petrze są miesiące wiosenne (marzec-maj) i jesienne (październik-listopad). My odwiedziliśmy Petrę w listopadzie i bardzo ten miesiąc polecamy.  Dni są ciepłe, ale nie jest za gorąco, natomiast noce są chłodne. 


Brama wejściowa znajduje się w w pieknie położonym na wzgórzu miasteczku Wadi Musa. 

Z miasteczka do Petry można dostać się na kilka sposobów, jednak niewątpliwie  najwygodniejszym, z  którego sami skorzystaliśmy jest wypożyczenie samochodu.


Możecie zaparkować niedaleko wejścia i tam rozpocząć swój dłuuugi spacer. 
Dobra wiadomość jest taka, że jest to duży, darmowy parking publiczny.

Ile kosztuje wstęp do Petry?

Nie będę Was oszukiwać. Niestety bilety wstępu do Petry są drogie. 

Mamy kilka opcji do wyboru. 

Możemy kupić bilety jedno, dwu lub 3-dniowe. Można je kupić na dwa sposoby:

 
  • W kasach biletowych Petra Visitor Center  
  • Zakup Jordan Pass.

Po powrocie do domu padliśmy jak muchy na wspólną drzemkę. Wieczorem udaliśmy się do restauracji znajdującej się przy wejściu do Petry.

 

Ale była wyżerka! Tosia nie współpracowała z nami szczególnie chętnie. Nie była zainteresowana ani jedzeniem, ani spaniem… W takich chwilach czasami odpuszczamy i pozwalamy jej po prostu obejrzeć chwilę bajkę i zasnąć.

Noc na Pustyni Wadi Rum

Jazda nie dla każdego. Stary, rozklekotany samochód, bez luksusów. Ale co dostajemy w nagrodę?

 

Kontrast niesamowicie niebieskiego nieba i marsjańskiego koloru pustyni z ogromnymi otaczającymi ją górami. Cisza i oderwanie od świata w czasie nocy spędzonej na gapieniu się w gwieździste niebo.

Uwielbiam wodę, ocean. Czuję się tam zawsze jak dziecko, które odkrywa świat po raz pierwszy i patrzy na wszystko z zachwytem i lekkim lękiem.

Pustynia jest jednak jedynym miejscem, które działa na mnie tak oczyszczająco.

Pustynia to genialne miejsce dla dzieciaków. Ogromna piaskownica, do której mają dostęp o każdej porze dnia.

 

Po przebudzeniu, jeszcze w piżamce i wieczorem przed snem. Tosia robiła na piasku aniołki, zjeżdżała na pupie, turlała się. Flora pierwszy raz dotykała piasku i była zachwycona!

Po takim dniu pełnym przygód odpoczywaliśmy z resztą ekipy we wspólnym, tradycyjnym namiocie beduinów.

Niesamowity klimat! Wystrój, zapachy, palenisko ogrzewające Nas w środku. Rozmowy z innymi uczestnikami wycieczek o ich przygodach w Jordanii, a także innych miejscach, które odwiedzili.

Dziewczyny turlające się po dywanach, poduszkach i delektujące się aromatycznym jedzeniem. O tak, kolacja była genialna. Przygotowana w ziemi, tradycyjny posiłek beduinów. 

 

 

Około 23:00 wszystkie światła zgasły, a do namiotu wszedł Pan trzymający ciasto i świeczki.

Wszyscy zaczęli śpiewać “Happy Birthday”, a ja zastanawiałam się “O, ktoś jeszcze ma urodziny!”

Z pojawieniem się tortu na Naszej imprezie wiąże się ciekawa historia.

Okazało się, że para podróżująca z innym przewodnikiem czekała w jego domu za tortem, który przyrządzała jego siostra.

Potem jechali na pełnej prędkości przez nierówną pustynię żeby zdążyć na kolację po której miał być podany mój tort urodzinowy.

 

Dodam że tort był załatwiony po kryjomu przez mojego męża, kilka tygodni przed wyjazdem przez Whatsappa, i to bez dodatkowych kosztów, mimo że to nie jest coś co normalnie oferują.

Noc spędziliśmy w prywatnych namiotach zamykanych na klucz, z nowymi i cieplutkimi kocami, śpiąc wspólnie na jednym łóżku. 

 

Gorączka Drogi Powrotnej

W drodze powrotnej czekało Nas spore wyzwanie. Mieliśmy do przejechania ponad 5 godzin, zahaczając o morze martwe w drodze na wieczorny lot powrotny, a Tosia się rozchorowała.

 

Jechaliśmy na szczęście swoim wynajętym samochodem i mieliśmy leki przeciwgorączkowe, więc mogła spokojnie spać w foteliku. Natomiast złapał ją oprócz gorączki mocny kaszel, a syropu akurat nie mieliśmy ze sobą.

 

Bardzo pozytywnie zaskoczyło Nas to jak łatwo znaleźliśmy aptekę i to jaka to była apteka!

 

Wszystko dookoła zdezelowane, strach się zbliżyć. I pomiędzy takimi cudami architektury nowy, klimatyzowany budynek, oszklony, z półkami idealnie rozłożonych lekarstw wysokiej jakości.

 

Pan mówił po angielsku i akceptował płatność kartą. Zaopatrzyliśmy się więc w syrop na kaszel i ruszyliśmy w dalszą drogę.

 

Morale Tosi zdecydowanie podniosły się w drodze powrotnej, ponieważ zrobiliśmy sobie trasę widokową wzdłuż Morza Martwego.

 

Trafiliśmy przypadkiem na całkiem ciekawy hotel. Dzięki temu, że hotel posiada wiele pięter mogliśmy zjechać na dół do restauracji i obejrzeć zachód słońca na plaży.

 

Hotel oferuje także basen z pięknym widokiem i co najważniejsze spory plac zabaw. Dziecko nagle wyzdrowiało, gorączka zniknęła, a my przepadliśmy na dwie godziny. 

Lokalizacja Hotelu/Restauracji

 

Słone wybrzeże Morza Martwego

Przed dotarciem na lotnisko spotkała nas jeszcze jedna niemiła niespodzianka. Kupka… A raczej ogromna kupa. 

Byliśmy na tyle nierozsądni, że piżamę, która oberwała nią po całości zapakowaliśmy do reklamówki, zabraliśmy do samochodu, później do samolotu i przywieźliśmy do domu. Po co? A po to żeby ją trzy razy wyprać, a później wyrzucić! 

Mamy nadzieję, że jeszcze tam wrócimy!

Na Nas Jordania zrobiła bardzo pozytywne wrażenie. 

Oczywiście, bywały miejsca biedne, trochę zaśmiecone. Nie różni się to niestety jednak niczym od bliższych nad Włoch, Grecji czy Albanii. 

 

Bardzo pozytywnie zaskoczyli Nas ludzie. 

Jedzenie było absolutnie przepyszne!

Pustynia Wadi Rum to jedyne takie miejsce na świecie, trzeba ją odwiedzić!

Petra była mniej turystyczna niż się spodziewałam. Mam nadzieję, że wrócimy i zwiedzimy bardziej ukryte i zaległe zakątki. 

Podobne wpisy